Day1 - wtorek Przylot nocą z Warszawy na Suvarnabhumi. Wymieniamy walutę w kantorze: 1$=31,33THB Transfer na lotnisko Don Muang (darmowy bus jeździ od 5:00 co godzinę. Warto być wcześniej bo liczba miejsc ograniczona. Przejazd: 1h) Drzemka na lotnisku, śniadanie w McDonalds (zestaw najtańszy 190THB) Wymieniamy walutę ponownie w kantorze: 1$=32,21THB Transfer kombinowany na Ko Samui (Lamai Beach). Bilety zakupione na stronie AirAsia (2000THB/os. 2 bagaże po 15kg). Przejazd: 1h Transfer z lotniska Surat Thani busem do portu DonSak. Przejazd: 1,5h W busie kupujemy bilety na transfer do hotelu (200THB/os.) Transfer z portu promem na Ko Samui. Przejazd: 1,5h (na lotnisku ceny od 350THB za prom) Transfer busikiem do hotelu, który czekał już w porcie. Hotel 3* przy plaży. Pokój 12mkw/łazienka/wentylatory (880THB/day)
Bilet lotniczy kupiony 4dni przed wylotem. Kombinowana opcja to super udogodnienie i oszczędność czasu. Hotel rezerwowany wcześniej online (dużo noclegów na miejscu, jak ktoś ma czas i chęci by spacerować w poszukiwaniu dogodnego miejsca).
Udajemy się na "miasto". Trafiamy do sklepu "7eleven" na zakupy (tych sklepów mnóstwo, ala Polska "Żabka"). Spotykamy pierwszego Polaka - Przemysław Saleta we własnej osobie
:shock: . Jemy naleśniki z bananami i nutellą 40-50THB.
Day2 - środa Hostel/Bungalow na plaży. 9mkw/łazienka/klima (1000THB/day)
Day3 - czwartek Temperatura: 30-33, słonecznie, woda cieplutka. Przy plaży restauracje, bary. Śniadania od 60THB (tosty, jajka, dżem) (bagietki z mięsem i warzywami) Obiady od 60THB (makarony-ryż z dodatkami, z mięsem) Napoje: CocaCola 0,2 20THB, piwo od 35THB puszka 0,3. (Alkohol drożej niż w PL) Ok 23:00 zaczyna padać, leje
:shock: , burza.
Day4 - piątek Wymieniamy walutę w banku: 1$=32,61THB, 1€=44.04THB W pobliskim biurze turystycznym kupujemy wycieczki: - Elephant trekking 30min z transferem hotelowym 600THB/os. Wycieczkę wykorzystamy jako transfer pomiędzy hotelach, gdyż zmieniamy hotel. Zabierają nas z A, odstawiają w B. - Ang Thong National Marine Park (day trip) = 1200THB/os. W cenie kajaki, trekking, snorkling, wstęp do parku.
Pogoda: ciepło i duszno, słońca brak, morze wzburzone.
Zwiedzamy pobliskie skały, jedną z atrakcji na wyspie. Ładny zachód słońca, klimatyczna knajpka. Nic poza tym.
Stołujemy się w tubylczej knajpie na kolacji: rosół z kury z makaronem i "chyba" udkiem lub ryż z kawałkami kurczaka 35THB. No w końcu dobre ceny
;)
Day5 - sobota Wycieczka na Elephant trekking. Punktualnie przed hotelem czeka na nas samochód. Jedziemy tylko by przejechać się na słoniu. Wrażenie fajne. Odpuszczamy show z małpami, małymi słoniami i naćpanego tygrysa (foto 300THB). Prosimy Pana o słonia, nie jakąś "popierdółke" dla Japończyków. Czekamy 15 minut ... no to jest słoń
:D Kierowca podczas trasy robi zdjęcia naszym aparatem, pozwala usiąść słoniowi na szyji ... to to dajemy mu troszkę THB do kieszeni ... ale chyba za mało
:roll:
Transfer do nowego hotelu na Chaweng Beach. Hotel 2* przy plaży. Pokój 12mkw/łazienka/wentylatory (700THB/day). Plaża: bardziej ruchliwa od Lamai, więcej turystów i barów. Ceny troszkę wyższe. Piwo 0,5=100THB
:lol: Wieczorem ulica tętni życiem. Bary, sklepy, stragany itp. I automatycznie "naganiacze", ale kulturalni. Na Lamai o 21:00 jakoś cichutko już było. Szybka kolacja: grilowane kawałki kurczaka (80THB). Jedzenie w typowo "turystycznych" barach droższe, od 150THB.
Kupujemy bilety powrotne do Bangkoku na stronie AirAsia (1500THB/os.). Mądrzejsi o nowe doświadczenia, nadajemy tylko jeden bagaż rejestrowany, reszta do podręcznego, nie wykupujemy miejscówek (75THB/os.).
Day6 - niedziela o 7:45 podjeżdża samochód i zabiera nas na przystań, tam czeka łódź. Jedziemy zobaczyć Park Narodowy Mu Ko Ang Thong. Powrót godzina 16:00. Na łodzi lekkie śniadanie i lunch w cenie. Sama wycieczka w sumie mało ciekawa, trochę ładniejsze krajobrazy, punkt widokowy, no a całą atrakcją okazują się kajaki. Ktoś kto nie brał ich w pakiecie ... cóż niech siedzi lepiej w hotelu
:) W pakiecie jest "snorkling", ale po włożeniu maski i głowy pod wodę dochodzę do wniosku, że nie widzę nawet własnych stóp. Oddajemy maski
:D
Day7 - poniedziałek Plażing + smażing. Możliwość wypożyczenia kajaków (dwuosobowy na 1h=200THB). Kupujemy grilowana kukurydzę (40THB), owoce (30THB), na obiad sałatkę i kurczak z grila (150THB). Piwo pijemy z pobliskiego "7Eleven"
:evil:
Day8 - wtorek Wstajemy rano spakowani i zmierzamy w stronę BoPhut zobaczyć tamtejsze świątynie (dwie niedaleko siebie więc spacerkiem). Łapiemy "busik": 100THB/os. Zwiedzamy Big Buddha Temple i Wat Pai Laem (wstęp wolny)
Jest godzina 12:00, czyli trzymamy się sztywno planu. Czas kierować się do DonSak na prom (o 14:00). Bierzemy taxi (800THB). Nikt taniej nie chce nas zabrać, w sumie do spory kawałek. Jedziemy godzinę. Meldujemy się na stanowisku AirAsia, pakujemy na prom, później do busika i na lotnisko. o 20:20 wylot do Bangkoku.
MOJE PODSUMOWANIE KO SAMUI Plaże: liczyłem na bardziej "rajskie", ale nie są złe. Dosyć wąskie o zróżnicowanym piasku (raz drobniutki, raz gruboziarnisty). Nad polskim morzem można trafić na podobne
:), ale już bez tak ciepłego morza. Lamai spokojniejsza część, Chaweng bardziej turystyczna i wydaje mi się, że bardziej krajobrazowa. Reszta plaż (np. BoPhut) z opinii raczej bez rewelacji. Ceny: porównywalne do polskich. W knajpach drożej, w sklepach tak jak w PL. Drogo wychodzą produkty "światowe", mam na myśli Snickersy, Ferrero, RedBull, itp. Pepsi, CCola, itp. ceny zrównoważone. Alkohol ... mała puszka Heinekena (55THB), piwo lokalne (35THB) Jedzenie: wszędzie i dużo. W sklepach (7Eleven, FamilyMart) mają mikrofalówki i tostery, podgrzewają w nich zakupione dania za free. Można zakupić również jakieś hamburgery, hot-dogi, itp. (od 20THB). Dużo świeżych owoców, gotowych do spożycia (od 30THB). Noclegi: ceny zróżnicowane jak wszędzie w zależności od standardu, każdy wybiera wg swoich potrzeb. Klimatyczne były te pierwsze bungalowy na plaży, z klimatyzacją, ale mało przestrzeni w środku. Za to 5m od plaży, a w nocy "niestety" szum morza. Transport: nie ma autobusów, ale jeżdżą specjalne samochody (ala PickUp) z takimi zadaszonymi ławeczkami, które są islandzkimi autobusami. Ceny zróżnicowane, ale warto korzystać. TAXI wiadomo .... Można wypożyczyć skuter (doba=od 150THB). Pogoda: ciepło, nie za duszno, parę razy bokiem przechodziły czarne chmury. Raz wieczorem popadało przez 10 minut, ale "obficie"
:shock:. W sumie czuję mały niedosyt, bo po tygodniu opalenizna średnia, a raczej opalamy się dosyć szybko
:roll: .Day8 - wtorek ciąg dalszy [BANGKOK]
W Bangkoku odbywa się antyrządowa demonstracja. Część priorytetowych ulic jest zablokowana. MRT, BST i pociągi kursują normalnie. Odradzano Nam jeszcze na KoSamui wyjazd do Bangkok, ale w sumie nie żałujemy decyzji i zostajemy kilka dni.
Lądujemy w Bangkoku planowo 21:20, odbieramy bagaż. Na lotnisku w informacji dowiadujemy się w sprawie transportu do naszego hotelu. Hotel wybieramy przy Hua Lamphong Main Station jako Nasze miejsce wypadowe na kolejne dni. Do stacji kolejowej i metra mamy 80m, do dzielnicy China Town 5 minut spacerkiem. Z lotniska wsiadamy do busa A1link (30THB). Kierujemy się do MoChit (jedziemy ok. 0,5h). w MoChit mamy do wybory metro (MRT) lub SkyTrain (BTS). Kupujemy bilet (30THB) i MRT jedziemy do końcowej stacji Hua Lamphong. Hotel po drugiej stronie ulicy, meldujemy się i ok 23:00 idziemy zobaczyć co w ChinaTown się dzieje. Niestety ... ludzie już śpią, a czas ten wykorzystują szczury i karaluchy. Małe zakupy w "7Eleven"Wracamy do hotelu.
Day9 - środa Dzień planujemy przeznaczyć na świątynie i ChinaTown. Więc w drogę. Szybko docieramy do Yawoard Rd. Przemieszczając się "zygzakiem" eksplorujemy zakątki ChinaTown. Rewelacyjne klimaty
:) Posiłkujemy się w jednej z restauracji. Dzięki obrazkom i "nandertalskiej" mowie coś tam zamawiamy + CocaCola. Trochę doświadczeni z wycieczki po Chinach wiemy co będziemy jeść. Płacimy ok 200THB. Zastanawiam się nad jakąś cząstka rekina ... ale 2500THB to jednak sporo.
Docieramy do pierwszej świątyni Wat Pho (leżący budda) Wstęp: 100THB (w cenie darmowa butelka wody) Oczywiście polecam. Pod świątynią czeka transport: TAXI, tuktuki, a My maszerujemy dalej by po drodze coś jeszcze "pomaszkiecić"
Docieramy do Gran Palacio Wat Phra Kaew Wstęp: 500THB (trzeba założyć długie spodnie, udostępniają za 200THB w depozycie).
Około 16:00 wychodzimy z kompleksu pałacowego. Wrażenia pierwsza klasa! Kierujemy się w stronę Wat Arun, po drugiej stronie rzeki. szybki posiłek w lokalnej knajpce. Jedzonko bardzo dobre. Makaron z jakiem i kurczakiem (65THB). Przyciągamy kolejnych "białych" turystów
:lol: Szukamy miejsca z promem kursującym na drugi brzeg. Przypadkiem łapiemy tuktuka, za 10THB zawozi nas na jedną z przystani. Niestety to nie ta przystań, tylko jedna wcześniej. Idziemy piechotą, pomiędzy zabudowaniami, gdzie w Polsce nawet bym tam psa bał się wpuścić. Dopytujemy miejscowych, wskazują drogę, całkiem życzliwi
:) . Docieramy do "przystani". Prawdopodobnie przystań nr6. Prom jeździ bardzo często, w sumie non stop. Koszt: (3THB).
Zwiedzamy Wat Arun jeszcze za dnia. O 18:00 zamykają. Podobno płaci się jakiś wstęp, ale była 17:40 więc chyba nikt tego już nie pilnował. Bardzo fajna świątynia. Można wejść stromymi schodami do jej połowy i podziwiać rewelacyjne widoki.
Czekamy aż zapadnie zmrok. Wat Arun warto zobaczyć nocą.
Kierujemy się z powrotem na prom (zaledwie kilkanaście metrów). Ostatni odpływa podobno o 21:00. Koszt: 3THB
:D Na drugim brzegu siadamy w pobliskiej knajpce nad brzegiem rzeki. Duże piwko (100THB) i jeszcze raz rzut oka na świątynię.
Planujemy ruszyć jeszcze w stronę Monumet Democracy. Jeden z przewodników pokazuje jakąś rozrywkową ulice w tamtych rejonach więc w drogę. Pytamy o transfer .. 200THB tuktukiem. Idziemy pieszo z nawigacją w ipadzie, która pokazuje 3km. Niestety błąd w przewodniku, źle oznaczona lokalizacja na mapie. Po bezowocnym marszu oglądamy kilka przydrożnych świątyń (Golden Mount, Democracy Monument) i kierujemy się do hotelu.
Day10 - czwartek Postanawiamy zrobić sobie CityTour. Startujemy z hotelu godzina 9:30. Kierujemy się w stronę dzielnicy Siam Square. Piechotą mamy 0,5h. Przemieszczamy się wzdłuż Rama I Rd., która w okolicach SiamCenter jest zablokowana. Trafiamy w końcu do SiamParagon, dużego budynku Centrum Handlowego. Celem było zobaczenie Siam Ocean World. Kupujemy wejściówki tylko do oceanarium (900THB/os. płacimy MasterCard - później przy kasach w BTS zabieramy mapkę BTS i MRT, z reklamą Siam Ocean World i 20% zniżką
:cry: . No nic ... za późno, trudno). To Nasze pierwsze spotkanie z takim oceanarium. Było warto!
ja się wybieram na Ko Samui w maju, więc twoje relacja jest dla mnie bardzo ciekawa
:) Jeśli możesz polecić któryś z hoteli/bungalow'ów (koniecznie z klimą) to śmiało pisz, będę wdzięczny
:)
Pizarro07 napisał:Drzemka na lotnisku, śniadanie w McDonalds (zestaw najtańszy 190THB)Drogo. Bezpośrednio z terminalu wystarczy przejść zadaszoną kładką nad ulicą w stronę hotelu Amari. Na kładce, tuż przed hotelem jest dużo tańsza restauracja, a po zejściu schodami na ulicę są stragany z jeszcze tańszym jedzeniem. 100m dalej jest sklep 7-eleven. W godzinach południowych obowiązuje tam prohibicja i nawet piwa nie można kupić:)
marfot napisał:Pizarro07 napisał:Drzemka na lotnisku, śniadanie w McDonalds (zestaw najtańszy 190THB)Drogo. Bezpośrednio z terminalu wystarczy przejść zadaszoną kładką nad ulicą w stronę hotelu Amari. Na kładce, tuż przed hotelem jest dużo tańsza restauracja, a po zejściu schodami na ulicę są stragany z jeszcze tańszym jedzeniem. 100m dalej jest sklep 7-eleven. W godzinach południowych obowiązuje tam prohibicja i nawet piwa nie można kupić:)Potwierdzam. Co do McDonalda to było już po odprawie. W sumie nie wychodziliśmy z lotniska. Spaliśmy na fotelach, zjedliśmy polskie zapasy, a McD był jakby drugim śniadaniem. Dla zainteresowanych sugestia jak najbardziej przydatna.
Przylot nocą z Warszawy na Suvarnabhumi.
Wymieniamy walutę w kantorze: 1$=31,33THB
Transfer na lotnisko Don Muang (darmowy bus jeździ od 5:00 co godzinę. Warto być wcześniej bo liczba miejsc ograniczona. Przejazd: 1h)
Drzemka na lotnisku, śniadanie w McDonalds (zestaw najtańszy 190THB)
Wymieniamy walutę ponownie w kantorze: 1$=32,21THB
Transfer kombinowany na Ko Samui (Lamai Beach).
Bilety zakupione na stronie AirAsia (2000THB/os. 2 bagaże po 15kg). Przejazd: 1h
Transfer z lotniska Surat Thani busem do portu DonSak. Przejazd: 1,5h
W busie kupujemy bilety na transfer do hotelu (200THB/os.)
Transfer z portu promem na Ko Samui. Przejazd: 1,5h (na lotnisku ceny od 350THB za prom)
Transfer busikiem do hotelu, który czekał już w porcie.
Hotel 3* przy plaży. Pokój 12mkw/łazienka/wentylatory (880THB/day)
Bilet lotniczy kupiony 4dni przed wylotem. Kombinowana opcja to super udogodnienie i oszczędność czasu.
Hotel rezerwowany wcześniej online (dużo noclegów na miejscu, jak ktoś ma czas i chęci by spacerować w poszukiwaniu dogodnego miejsca).
Udajemy się na "miasto". Trafiamy do sklepu "7eleven" na zakupy (tych sklepów mnóstwo, ala Polska "Żabka"). Spotykamy pierwszego Polaka - Przemysław Saleta we własnej osobie :shock: . Jemy naleśniki z bananami i nutellą 40-50THB.
Day2 - środa
Hostel/Bungalow na plaży. 9mkw/łazienka/klima (1000THB/day)
Day3 - czwartek
Temperatura: 30-33, słonecznie, woda cieplutka.
Przy plaży restauracje, bary.
Śniadania od 60THB (tosty, jajka, dżem) (bagietki z mięsem i warzywami)
Obiady od 60THB (makarony-ryż z dodatkami, z mięsem)
Napoje: CocaCola 0,2 20THB, piwo od 35THB puszka 0,3. (Alkohol drożej niż w PL)
Ok 23:00 zaczyna padać, leje :shock: , burza.
Day4 - piątek
Wymieniamy walutę w banku: 1$=32,61THB, 1€=44.04THB
W pobliskim biurze turystycznym kupujemy wycieczki:
- Elephant trekking 30min z transferem hotelowym 600THB/os. Wycieczkę wykorzystamy jako transfer pomiędzy hotelach, gdyż zmieniamy hotel. Zabierają nas z A, odstawiają w B.
- Ang Thong National Marine Park (day trip) = 1200THB/os. W cenie kajaki, trekking, snorkling, wstęp do parku.
Pogoda: ciepło i duszno, słońca brak, morze wzburzone.
Zwiedzamy pobliskie skały, jedną z atrakcji na wyspie. Ładny zachód słońca, klimatyczna knajpka. Nic poza tym.
Stołujemy się w tubylczej knajpie na kolacji: rosół z kury z makaronem i "chyba" udkiem lub ryż z kawałkami kurczaka 35THB. No w końcu dobre ceny ;)
Day5 - sobota
Wycieczka na Elephant trekking. Punktualnie przed hotelem czeka na nas samochód. Jedziemy tylko by przejechać się na słoniu. Wrażenie fajne. Odpuszczamy show z małpami, małymi słoniami i naćpanego tygrysa (foto 300THB).
Prosimy Pana o słonia, nie jakąś "popierdółke" dla Japończyków. Czekamy 15 minut ... no to jest słoń :D
Kierowca podczas trasy robi zdjęcia naszym aparatem, pozwala usiąść słoniowi na szyji ... to to dajemy mu troszkę THB do kieszeni ... ale chyba za mało :roll:
Transfer do nowego hotelu na Chaweng Beach.
Hotel 2* przy plaży. Pokój 12mkw/łazienka/wentylatory (700THB/day).
Plaża: bardziej ruchliwa od Lamai, więcej turystów i barów. Ceny troszkę wyższe. Piwo 0,5=100THB :lol:
Wieczorem ulica tętni życiem. Bary, sklepy, stragany itp. I automatycznie "naganiacze", ale kulturalni. Na Lamai o 21:00 jakoś cichutko już było.
Szybka kolacja: grilowane kawałki kurczaka (80THB). Jedzenie w typowo "turystycznych" barach droższe, od 150THB.
Kupujemy bilety powrotne do Bangkoku na stronie AirAsia (1500THB/os.). Mądrzejsi o nowe doświadczenia, nadajemy tylko jeden bagaż rejestrowany, reszta do podręcznego, nie wykupujemy miejscówek (75THB/os.).
Day6 - niedziela
o 7:45 podjeżdża samochód i zabiera nas na przystań, tam czeka łódź.
Jedziemy zobaczyć Park Narodowy Mu Ko Ang Thong. Powrót godzina 16:00. Na łodzi lekkie śniadanie i lunch w cenie.
Sama wycieczka w sumie mało ciekawa, trochę ładniejsze krajobrazy, punkt widokowy, no a całą atrakcją okazują się kajaki. Ktoś kto nie brał ich w pakiecie ... cóż niech siedzi lepiej w hotelu :) W pakiecie jest "snorkling", ale po włożeniu maski i głowy pod wodę dochodzę do wniosku, że nie widzę nawet własnych stóp. Oddajemy maski :D
Day7 - poniedziałek
Plażing + smażing.
Możliwość wypożyczenia kajaków (dwuosobowy na 1h=200THB). Kupujemy grilowana kukurydzę (40THB), owoce (30THB), na obiad sałatkę i kurczak z grila (150THB). Piwo pijemy z pobliskiego "7Eleven" :evil:
Day8 - wtorek
Wstajemy rano spakowani i zmierzamy w stronę BoPhut zobaczyć tamtejsze świątynie (dwie niedaleko siebie więc spacerkiem).
Łapiemy "busik": 100THB/os.
Zwiedzamy Big Buddha Temple i Wat Pai Laem (wstęp wolny)
Jest godzina 12:00, czyli trzymamy się sztywno planu. Czas kierować się do DonSak na prom (o 14:00). Bierzemy taxi (800THB). Nikt taniej nie chce nas zabrać, w sumie do spory kawałek. Jedziemy godzinę.
Meldujemy się na stanowisku AirAsia, pakujemy na prom, później do busika i na lotnisko. o 20:20 wylot do Bangkoku.
MOJE PODSUMOWANIE KO SAMUI
Plaże: liczyłem na bardziej "rajskie", ale nie są złe. Dosyć wąskie o zróżnicowanym piasku (raz drobniutki, raz gruboziarnisty). Nad polskim morzem można trafić na podobne :), ale już bez tak ciepłego morza. Lamai spokojniejsza część, Chaweng bardziej turystyczna i wydaje mi się, że bardziej krajobrazowa. Reszta plaż (np. BoPhut) z opinii raczej bez rewelacji.
Ceny: porównywalne do polskich. W knajpach drożej, w sklepach tak jak w PL. Drogo wychodzą produkty "światowe", mam na myśli Snickersy, Ferrero, RedBull, itp. Pepsi, CCola, itp. ceny zrównoważone. Alkohol ... mała puszka Heinekena (55THB), piwo lokalne (35THB)
Jedzenie: wszędzie i dużo. W sklepach (7Eleven, FamilyMart) mają mikrofalówki i tostery, podgrzewają w nich zakupione dania za free. Można zakupić również jakieś hamburgery, hot-dogi, itp. (od 20THB). Dużo świeżych owoców, gotowych do spożycia (od 30THB).
Noclegi: ceny zróżnicowane jak wszędzie w zależności od standardu, każdy wybiera wg swoich potrzeb. Klimatyczne były te pierwsze bungalowy na plaży, z klimatyzacją, ale mało przestrzeni w środku. Za to 5m od plaży, a w nocy "niestety" szum morza.
Transport: nie ma autobusów, ale jeżdżą specjalne samochody (ala PickUp) z takimi zadaszonymi ławeczkami, które są islandzkimi autobusami. Ceny zróżnicowane, ale warto korzystać. TAXI wiadomo .... Można wypożyczyć skuter (doba=od 150THB).
Pogoda: ciepło, nie za duszno, parę razy bokiem przechodziły czarne chmury. Raz wieczorem popadało przez 10 minut, ale "obficie" :shock:. W sumie czuję mały niedosyt, bo po tygodniu opalenizna średnia, a raczej opalamy się dosyć szybko :roll: .Day8 - wtorek ciąg dalszy [BANGKOK]
W Bangkoku odbywa się antyrządowa demonstracja. Część priorytetowych ulic jest zablokowana. MRT, BST i pociągi kursują normalnie.
Odradzano Nam jeszcze na KoSamui wyjazd do Bangkok, ale w sumie nie żałujemy decyzji i zostajemy kilka dni.
Lądujemy w Bangkoku planowo 21:20, odbieramy bagaż. Na lotnisku w informacji dowiadujemy się w sprawie transportu do naszego hotelu.
Hotel wybieramy przy Hua Lamphong Main Station jako Nasze miejsce wypadowe na kolejne dni. Do stacji kolejowej i metra mamy 80m, do dzielnicy China Town 5 minut spacerkiem.
Z lotniska wsiadamy do busa A1link (30THB). Kierujemy się do MoChit (jedziemy ok. 0,5h). w MoChit mamy do wybory metro (MRT) lub SkyTrain (BTS). Kupujemy bilet (30THB) i MRT jedziemy do końcowej stacji Hua Lamphong. Hotel po drugiej stronie ulicy, meldujemy się i ok 23:00 idziemy zobaczyć co w ChinaTown się dzieje. Niestety ... ludzie już śpią, a czas ten wykorzystują szczury i karaluchy. Małe zakupy w "7Eleven"Wracamy do hotelu.
Day9 - środa
Dzień planujemy przeznaczyć na świątynie i ChinaTown. Więc w drogę.
Szybko docieramy do Yawoard Rd. Przemieszczając się "zygzakiem" eksplorujemy zakątki ChinaTown. Rewelacyjne klimaty :)
Posiłkujemy się w jednej z restauracji. Dzięki obrazkom i "nandertalskiej" mowie coś tam zamawiamy + CocaCola. Trochę doświadczeni z wycieczki po Chinach wiemy co będziemy jeść. Płacimy ok 200THB.
Zastanawiam się nad jakąś cząstka rekina ... ale 2500THB to jednak sporo.
Docieramy do pierwszej świątyni Wat Pho (leżący budda)
Wstęp: 100THB (w cenie darmowa butelka wody)
Oczywiście polecam.
Pod świątynią czeka transport: TAXI, tuktuki, a My maszerujemy dalej by po drodze coś jeszcze "pomaszkiecić"
Docieramy do Gran Palacio Wat Phra Kaew
Wstęp: 500THB (trzeba założyć długie spodnie, udostępniają za 200THB w depozycie).
Około 16:00 wychodzimy z kompleksu pałacowego. Wrażenia pierwsza klasa!
Kierujemy się w stronę Wat Arun, po drugiej stronie rzeki. szybki posiłek w lokalnej knajpce. Jedzonko bardzo dobre. Makaron z jakiem i kurczakiem (65THB). Przyciągamy kolejnych "białych" turystów :lol:
Szukamy miejsca z promem kursującym na drugi brzeg.
Przypadkiem łapiemy tuktuka, za 10THB zawozi nas na jedną z przystani. Niestety to nie ta przystań, tylko jedna wcześniej. Idziemy piechotą, pomiędzy zabudowaniami, gdzie w Polsce nawet bym tam psa bał się wpuścić. Dopytujemy miejscowych, wskazują drogę, całkiem życzliwi :) .
Docieramy do "przystani". Prawdopodobnie przystań nr6. Prom jeździ bardzo często, w sumie non stop. Koszt: (3THB).
Zwiedzamy Wat Arun jeszcze za dnia. O 18:00 zamykają. Podobno płaci się jakiś wstęp, ale była 17:40 więc chyba nikt tego już nie pilnował.
Bardzo fajna świątynia. Można wejść stromymi schodami do jej połowy i podziwiać rewelacyjne widoki.
Czekamy aż zapadnie zmrok. Wat Arun warto zobaczyć nocą.
Kierujemy się z powrotem na prom (zaledwie kilkanaście metrów). Ostatni odpływa podobno o 21:00. Koszt: 3THB :D
Na drugim brzegu siadamy w pobliskiej knajpce nad brzegiem rzeki. Duże piwko (100THB) i jeszcze raz rzut oka na świątynię.
Planujemy ruszyć jeszcze w stronę Monumet Democracy. Jeden z przewodników pokazuje jakąś rozrywkową ulice w tamtych rejonach więc w drogę. Pytamy o transfer .. 200THB tuktukiem. Idziemy pieszo z nawigacją w ipadzie, która pokazuje 3km.
Niestety błąd w przewodniku, źle oznaczona lokalizacja na mapie. Po bezowocnym marszu oglądamy kilka przydrożnych świątyń (Golden Mount, Democracy Monument) i kierujemy się do hotelu.
Day10 - czwartek
Postanawiamy zrobić sobie CityTour. Startujemy z hotelu godzina 9:30.
Kierujemy się w stronę dzielnicy Siam Square. Piechotą mamy 0,5h.
Przemieszczamy się wzdłuż Rama I Rd., która w okolicach SiamCenter jest zablokowana.
Trafiamy w końcu do SiamParagon, dużego budynku Centrum Handlowego. Celem było zobaczenie Siam Ocean World.
Kupujemy wejściówki tylko do oceanarium (900THB/os. płacimy MasterCard - później przy kasach w BTS zabieramy mapkę BTS i MRT, z reklamą Siam Ocean World i 20% zniżką :cry: . No nic ... za późno, trudno). To Nasze pierwsze spotkanie z takim oceanarium. Było warto!